tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Z pamiętnika Su Su .. Chłonęłam każdą sekundę. - komentarz
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: Su Su 03.08.2017 16:56

Z pamiętnika Su Su .. Chłonęłam każdą sekundę. Wyjechałam z Nha Trang o 11.15. Miałam do przejechania 200 km. Byłam bez mapy, bez działającego telefonu. Modliłam się, żeby motor nie stanął w pustym polu, tylko w miejscu choć trochę cywilizowanym. Wiedziałam, że znów stanie. Tylko nie wiedziałam kiedy i gdzie. O tajfunie też wiedziałam. Wieczór wcześniej pilot, którego poznałam w Zima Club pokazywał mi zdjęcia satelitarne. Miał uderzyć w Filipiny i środkową część Wietnamu. Może bardziej w północ, na wysokości Hanoi. Po 50 km zobaczyłam wielką chmurę. Ale jechałam. Nie mogłam się zatrzymać. Nie po 50 km. Więc wjechałam w szarość. Deszcz padał z góry, z boku, odbijał się od ziemi. W butach woda mi chlupotała. Różowe trampki..Boże .. Aż uśmiechnęłam się na myśl o swojej dziewczęcej beztrosce. Komedia, a nie samotne podróże kobiety po Wietnamie. Szarość, głęboka szarość, mokro, zimno, przerażajaco. Tajfun za mną, burza dookoła, a ja cisnę Żabę do granic. Czyli pod wiatr zawrotna prędkość ok. 50 km/h. Licznik oczywiście nie działał. W Wietnamie żaden licznik nie działa. Byłam sama na drodze. Nawet Wietnamczycy wymiękli. Modliłam się o przebłysk na niebie, ale końca szarości nie było widać. W czerwonej pelerynie, w różowych trampkach na zielonym motorze, z każdą sekundą tylko mocniej zaciskałam ręce na kierownicy. Aż do bólu i odrętwienia. Każdy się zatrzymywał i czekał pod czymkolwiek, co choć trochę chroniło. A ja radośnie płynęłam po autostradzie na motorze ledwo widząc 5 metrów przed sobą. Bez mapy. Przebłysk. Błękit. Co za ulga. Przycisnęłam i po 15 minutach był już pełen lazur na niebie. Znów 30 C. Nawet peleryny nie zdjęłam, cisnęłam dalej. I dobrze, bo po 20 km zobaczyłam znów…nie szarość..tylko…grafitową czerń na niebie. Ona z prawej, a ja na jej granicy. Miałam szansę ominąć. Nie ominęłam. Wjechałam w sam środek ..sama nie wiem czego. To już nie była burza, ani deszcz. Byłam w czerni, w czerni absolutnej, kosmicznej dziurze. Wiatr spychał mnie na barierkę. Palmy uginały się pod nienaturalnym kątem. Widziałam tylko ich szary zarys. Chyba dużo szczęścia miałam, gdy teraz o tym myślę. Szczęście w nieszczęściu. Tylko 10 minut to trwało. Oczywiście z szalonym błyskiem w oku – jechałam. Ok. Minęło. Odetchnęłam i wtedy dopadła mnie TA myśl. Przez 20 lat żyłam życiem, o którym chciałam zapomnieć. Teraz żyję życiem, którego każdą chwilę chcę pamiętać. Chłonę każdą sekundę i zapisuję ją w myślach. Gdybym wtedy roztrzaskała się, umarłabym z uśmiechem na twarzy. To właśnie dał mi Wietnam. Gdy uświadomiłam sobie przemianę, aż potrząsnęłam głową w zdumieniu i z niedowierzaniem. Jeszcze 2 lata temu nie miałam szans na to. Byłam wtedy na granicy. Ledwo przeżyłam. Teraz, na tym kochanym motorze, w burzy, zimnie, głodna, przekraczałam swoją kolejną granicę. Różnica polegała na tym, że tym razem, pomimo wyczerpania, robiłam to śmiejąc się sama do siebie. Przebłysk uczucia wolności i nutka diabolizmu w tym moim śmiechu. Może moja historia nie jest niczym niezwykłym. Może moje granice wydają się śmieszne. Nie wiem... Teraz właśnie siedzę i patrzę, jak dwóch moich przyjaciół naprawia mi w prezencie urodzinowym moja Hondę. I znalazłam ten filmik i dziele sie z Wami kawałkiem mojej Żaby... Jest bezcenna.

Odpowiedz


Brak odpowiedzi do tego komentarza


Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę